Deep-In-Soul

Nasze forum zostało stworzone przez grupkę ludzi która, niesamowicie uwielbia mangę i animę bleach. Nasi MG są ludźmi którzy, posiadają tysiąc niesamowitych pomysłów na minutę. Są w stanie wprowadzić każdego w niesamowity świat każdej z dostępnych u nas ras. Jesteśmy na tyle kreatywni aby stworzyć niesamowitą atmosferę panującą na forum oraz jesteśmy otwarci na wasze pomysły. Więc co Ty jeszcze robisz dołącz do nas już dziś!

Ogłoszenie

Przez najbliższy czas będą przeprowadzane prace związane z upiększaniem strony.
Zespół Deep in Soul

#1 2012-02-04 17:44:09

Kammitora Jizoku

Admin

1889389
Zarejestrowany: 2012-02-04
Posty: 55
Punktów :   
Imię i Nazwisko:: Kammitora Jizoku
Rasa:: Shinigami
Ranga:: Kapitan V dywizji
Reiatsu:: 351.000
Broń:: Kinbushi

Historia Kammitory Jizoku

HISTORIA KAMMITORY JIZOKU



        18 lipiec – tego dnia pojawiła się młoda dusza w Soul Society . Miało to miejsce niedaleko rzeki , gdzieś w Rukongai . Nie wiedziała skąd , gdzie , dlaczego . Był to dylemat owej duszy . Nie pamiętała nic , jedyne co miał w głowie to właśnie to , jak ma na imię . A imię tego młodzieńca to Kammitora . Podszedł do rzeki i spojrzał w wodę . Zobaczył własne odbicie . Był młody , bardzo młody . Nagle rozbolała go głowa . okazało się , że coś sobie przypomina . Widział siebie w łazience przed lustrem . Przypomniała mi się sytuacja , gdy wychodził z łazienki , wziął ciężki plecak z podłogi w wyszedł z domu . Na tym to wspomnienie się skończyło . Uświadomił sobie , że umarł .Uznał , że zmarł w wieku 16 – 17 lat . Ten fakt bardzo go zasmucił .  Przez chwilę rozmyślał , ile to mógł zrobić w swoim życiu , pomimo tego , że prawie nic nie pamięta . Po swoim krótkim użalaniu się odsunął się od rzeki i ruszył przed siebie .
        Podczas drogi próbował sobie coś przypomnieć , coś więcej niż tylko tamten incydent . Jednak nie udało się . Szedł kilka godzin . Znalazł się w jakimś cywilizowanym miejscu . Postanowiłem się czegoś dowiedzieć . Podszedłem do nieznanej kobiety .
- Witaj . Gdzie ja jestem ? – zapytałem .
- Nowa dusza co ? Jesteś w Soul Society , młodzieńcze . W miejscu , gdzie żyją wszystkie dusze . – odpowiedziała
Jednak moja obawa potwierdziła się . Umarłem , w dodatku nie wiedziałem jak . Postanowiłem dalej pytać :
-  Czyli umarłem ? Bo nic nie pamiętam . Pamiętam tylko swoje imię i pewien incydent …
- Pamiętasz ? To znaczy , że jesteś wyjątkowy , chłopcze . Zwykła dusza , która tutaj się dostała raczej nie pamięta nic ze swojego życia na ziemi . To oznacza tylko jedno .
- Cóż takiego ?
- Posiadasz energię . Energię zwaną Reiatsu . – rzekła .
- Energia ? Reiatsu ? Ale dlaczego ?
- Jakimś dziwnym trafem została w Tobie obudzona . To dobrze i … Źle zarazem .
- Jak to ?
- Plusem posiadania tej energii to jest to , że możesz przeciwstawić się Pustym , jednak oni będą na Ciebie polować i potrzebujesz jedzenia , bo inaczej zasłabniesz i możesz stać się łatwą ofiarą a wtedy staniesz się Hollowem , jeśli ten stwór pożre Cię .
- Rozumiem , ale kim są Puści ?
- Są rasą stworzeń powstających z ludzkich dusz, które z różnych powodów, po śmierci nie przechodzą do Soul Society. Żywią się innymi duszami , jak już Ci o tym wspominałam .
- W takim razie co mam zrobić ?
- Żyj własnym życiem . – odparła – Niestety , jako , że jesteś duszą z energią duchową , będziesz miał pod górkę . Dusze łączą się tutaj w rodziny . Można trafić na bliskich za życia , jednak jest to rzadkość . – dodała .
- Hmm ... Dziękuję pani za pomoc . – rzek Kammitora i ruszył dalej przed siebie .
- Nie ma sprawy . Do zobaczenia . – pożegnała się .
Tak więc młodzieniec wszedł w głąb miasteczka . Zastanawiał się , dlaczego dusze nie pamiętają życia po śmierci . Może to dlatego , żeby człowiek nie czuł żalu po utraconym życiu ? Naprawdę , ten fakt bardzo trapił Kammitorę . Po kilku minutach drogi , zobaczył jak ktoś kradnie jedzenie . po chwili rozległ się krzyk a ta osoba uciekła wraz z jedzeniem . Był zakapturzony , więc nie mógł rozpoznać kto to . Zapewne i tak nie wiedziałby  .
– Złodziej ! Łapcie Go !! – krzyknął okradziony sprzedawca .
Nikt nie ruszył z pomocą . Doszedłem do wniosku , że złodziej też ma energię duchową . postanowiłem ruszyć za nim . pobiegłem za nieznaną mi osobą . Gdy skręcił w uliczkę a Kammitora tam już doszedł , nikogo nie było . Leżał tylko jego płaszcz , który był podarty i był koloru granatowego . Znów zabolała Kammitorę głowa . Upadł na kolana , złapał się za głowę , zamknął oczy . najwyraźniej znów kawałek wspomnienia wróciło . Widział postać w świecie żywych . To była ta sama osoba , co ukradła jedzenie . Otworzył oczy . Podniósł się z ziemi i postanowił ruszyć dalej . Nie wiedział gdzie poszedł złodziej , więc postanowił zostawić tę sprawę i poszukać schronienia . Po kilku godzinach ,w pewnym domku , obok którego przechodził , usłyszał hałas . Postanowił wejść do domu , by sprawdzić co się stało . Zobaczył pewnego chłopaka , który leżał na podłodze , obok niego leżało złamane krzesło i trochę jedzenia .
– Nic Ci się nie stało ? – zapytał Kammitora
– Wszystko w porządku . Po prostu chciałem schować jedzenie do szafki i krzesło pękło . O ! Masz mój płaszcz … – rzekł nieznajomy .
Kammitora trzymał znaleziony płaszcz . Przez to , co powiedział młodzieniec , rozwiązał zagadkę , kim był złodziej .
– Dlaczego ukradłeś jedzenie ? – zapytał Kammitora
– Nie stać mnie na nie . Tylko kupcy i szlachetne rodziny mają pieniądze , by je kupić . Reszta społeczeństwa jest biedna i ci , co mają reiatsu , muszą je kraść . – odpowiedział
– Rozumiem . Pomogę Ci . Jak masz na imię ? – zapytał Kammitora
– Jestem … chłopak chwycił rękę Kammitory i wtedy reiatsu Kammitory Wzrosło . Głowa zaczęła go boleć jeszcze bardziej , upadł na kolana .To znowu były wspomnienia . W nich był właśnie ten chłopiec oraz Kammitora . Było to w świecie żywych . Było bardzo dużo wspomnień związane z nimi . Wtedy Kammitora odrzekł :
- … Danominaru … Mój młodszy brat za życia .
Te słowa wzbudziły zaskoczenie u chłopca
– Tak … Imię się zgadza … – po chwili ból ogarnął głowę Danominaru . Najwyraźniej wszystko mu się przypominało . – Kammitora … Tak masz na imię …. Bracie . – dodał uśmiechając się .
Po krótkiej chwili ciszy , podniosłem Danominaru z podłogi . Danominaru powiedział :
- Zapewne jesteś głodny . Usiądź , zaraz coś przyrządzę .
Kammitora usiadł na krześle . Danominaru przygotował jedzenie . Poszło mu to w miarę szybko . Poczęstował
Kammitorę kulkami ryżowymi . Danominaru podał je i również usiadł .
- Smaczego .
- Dziękuję - odpowiedział Kammitora i zaczęli spożywać .
Po kilku chwilach ciszy , Danominaru rzekł :
- Ciekawe co sprawiło , że odzyskaliśmy część pamięci zza życia ...
- Możliwe , że to był rezonans reiatsu . Podobne , nieznane sobie reiatsu przyswajały się i w ten sposób wywołały pewnie reakcję na umysł . - odrzekł Kammitora
Danominaru spojrzał na Kammitorę ze zdziwieniem . Kammitora , spożywając kulkę , spojrzał również na brata , jednak nie wiedział o co mu chodziło .
- Co to jest rezonans i skąd o tym wiesz , skoro nie wiesz jaki byłeś za życia ?
Przez chwilę nawet zastanowiło to Kammitorę . Skąd takie przypuszczenie znalazło się w jego głowie ? Jeszcze niedawno  nie wiedział , co to jest reiatsu a już wyciągnął wniosek z jakimś rezonansem reiatsu . To było wystarczająco ... Dziwne .
- Sam nie wiem . - odpowiedział Kammitora - Być może przez odzyskanie części wspomnień , odzyskałem również część swojej osobowości i zdolności . A może to wewnętrzny instynkt ? Nie jestem pewny . - dodał .
Po chwili znów rozległa się cisza . Kammitora kończył swoje kulki ryżowe , Danominaru miał jeszcze trzy . Jednak ze wspomnień wynikało , że on zawsze tak wolno jadł . Robiło się coraz ciemniej .
- Robi się późno ... Pójdę już . - Stwierdził Kammitora , wstając z miejsca i kierując się w stronę drzwi .
- Zaczekaj . Możesz zamieszkać tutaj . - zaproponował Danominaru .
- Wolę Ci nie przeszkadzać . Pójdę sobie .
- Mi nie będziesz przeszkadzał . I tak siedzę sam w domu i nikt mnie nie odwiedza . A tak będzie mi raźniej  . Proszę , zostań .
- No ... Dobrze . Dziękuję - odpowiedział Kammitora uśmiechając się .
Tak więc wrócił się . Zebrał talerze i pozmywał . W tym czasie Danominaru poszedł wziąć prysznic . Gdy skończyłem , on również wyszedł z łazienki . Wtedy wszedłem ja wziąć prysznic . Zajęło mi odświeżenie się około 15 minut . Gdy wyszedłem z łazienki , było łóżko pościelone na kanapie w salonie . Położyłem się już .
- Dobranoc - rzekł Danominaru wchodząc do swojego pokoju
- Dobranoc - odpowiedział Kammitora .
Kammitora nie mógł zasnąć . leżał w łóżku nieruchomo . Zastanawiał się dlaczego nie mógł spać . Może to z ekscytacji , że spotkał w tym świecie kogoś bliskiego ? Być może . Jednak udało mu się zasnąć w środku nocy . Miał sen . Była w nim dziewczyna . Piękna dziewczyna . Stała w czarnym stroju , miała przy boku micz i patrzyła w horyzont . Była odwrócona do niego plecami . Po chwili odwróciła się ukazując swoją twarz i uśmiechając się:
http://www.metapill.co.uk/pictures/butfull%20anime%20girls/BrownHairAngel.jpg
(wiem , że strój miał być czarny , ale ta dziewczyna przypadła mi do gustu ; >)
Nagle obudziło go słońce padające na jego twarz . Usłyszał , że ktoś już chodzi po domu . Wstał i to sprawdził . W kuchni był Danominaru .
- Witaj - powiedział Kammitora
- Cześć . Co tak wcześnie na nogach ? - zapytał Danominaru
- Sam nie wiem ... No a ty ?
- Ja ... Ja niedługo będę musiał iść zdobyć pożywienie
- Jak to zdobyć ? nie masz chyba na myśli kradzieży ?
Danominaru nic nie odpowiedział .
- Nie mógłbyś zaproponować swojej pomocy temu handlarzowi w zamian za jedzienie ? Możliwe , że zgodziłby się ...
- No wiesz ... Każdy z reiatsu nie mający pieniędzy tak robi , więc uznałem , że też muszę to robić . - tłumaczył się młodszy z braci .
- W takim razie chodźmy do centrum dzielnicy . Zaproponujemy mu swoją pomoc .
Kammitora skorzystał z porannej toalety , po czym ubrał się i wyszli wraz z bratem na targ . Przez drogę nie odezwali się do siebie ani słowem . Doszli na miejsce . Kammitora podszedł do handlarza . Nagle poczuł dziwne reiatsu . Spojrzał się w stronę jego źródła . Zobaczył ... To :
http://images.wikia.com/bleach/en/images/9/99/Hollow2.jpg
Wszyscy uciekali w popłochu . Danominaru i Kammitora również uciekali . Ten stwór gonił właśnie ich . Kammitora zdał sobie sprawę , iż to on jest jednym z pustych , o których opowiadała mu starsza pani . Po kilku chwilach biegu , trafili na ślepą uliczkę . Pusty zbliżał się coraz bardziej . Ze strachu chłopcy zamknęli oczy . Pusty rzucił się do pożarcia , gdy ... Nie można było poczuć reiatsu tego pustego . Kammitora otworzył oczy . Pusty był w dwóch częściach . Najwyraźniej został przecięty pionowo na dwie części . Pomiędzy szparą z dwóch części pustego , można było dostrzeć mężczyznę w czarnym kimono i kataną w ręku . Spojrzał się w naszą stronę . Popatrzył chwilę i zniknął mu z oczu . Zauważył , jak upuścił kartkę . Pusty zniknął , zmienił się w energię , która połączyła się z okolicznymi budynkami . Danominaru otworzył oczy .
- My ... Żyjemy ? - zapytał .
- Najwyraźniej . Ktoś nas uratował . Mężczyzna w czarnym kimono . - odparł Kammitora zbliżając się do kartki i podnosząc ją . Na kartce było napisane :

Spoiler:

Przyjdź tam , gdzie księżyc jest na wyciągnięcie ręki , w 55. dzielnicy , dziś .

B .

Kammitora nie wiedział o co chodziło . Jednak miał pewność , że to jest pewna zagadka .
- Co tam jest napisane ? - zapytał Danominaru .
- Jest tutaj napisane , żebym przyszedł do 55. dzielnicy a konkretniej tam , gdzie księżyc jest na wyciągnięcie ręki .
- Hmm ... ? Księżyc na wyciągnięcie ręki ? Nie rozumiem ...
- Ja też nie . - odpowiedział Kammitora - Wracajmy do domu . To był straszny dzień - dodał .
- No dobrze , ale najpierw nazbierajmy trochę jedzenia , które zostawił handlarz . - rzekł Danominaru . Tak więc podeszliśmy do straganu z jedzeniem , którego nikt nie pilnował . Nazbieraliśmy tyle jedzenia , że dla dwóch osób spokojnie wystarczy na cały tydzień . Spakowaliśmy to w torby , które wszędzie były porozrzucane i wróciliśmy do domu . Gdy przybyliśmy na miejsce , wypakowaliśmy nasze jedzenie i schowaliśmy do spiżarni . Danominaru był zadowolony z tak wielkiego łupu . Ja usiadłem na krześle i wpatrywałem się w tę kartkę , którą znalazłem na drodze . Nie mogłem rozszyfrować o co chodziło z tym księżycem .
- Danominaru , Jest może jakaś gospoda , dom czy coś w tym stylu , która nazywa się księżyc ?
- Nie ... To jest najbardziej wyludnione miejsce . Są tam łąki , lasy i rzeka . Nic więcej .
- Rozumiem ...
Nagle coś mi przyszło na myśl . "Księżyc na wyciągnięcie ręki" , chodziło tutaj o odbicie księżyca w wodzie . W ten sposób każdy może dotknąć księżyca . Byłem pewny , że nieznajomemu właśnie o to chodziło . Wstałem z krzesła .
- Zaprowadź mnie do 55. Dzielnicy .
- Ale to jest bardzo daleko . My sami jesteśmy z 23. dzielnicy , droga zajmie nam aż do wieczora .
- Do wieczora ? Doskonale . Chodź tam ze mną .
- A-ale ... Ale ... No dobra - Danominaru zabrał trochę jedzenia i ruszyliśmy w drogę .
Szliśmy przez resztę dnia . Danominaru nie był przyzwyczajony chodzić na długie dystanse . Co kilka kilometrów zatrzymywał się na odpoczynek . W sumie go rozumiałem , też byłem bardzo zmęczony , jednak myśl spotkania z tajemniczym nieznajomym dodawała mi sił . W końcu doszliśmy na miejsce .
- Zaprowadź mnie nad rzekę ?
- Ale po co ?
- Zaufaj mi . - odpowiedziałem .
Danominaru zabrał nas nad rzekę . Stanęliśmy nad brzegiem płynącej rzeki . W odbiciu rzeki mogliśmy dostrzec księżyc . Przykucnąłem w wsadziłem rękę w odbicie księżyca . Po chwili ktoś się odezwał :
- Wiedziałem , że rozwiążecie moją zagadkę . - Był to mężczyzna , który uratował nam życie . Uśmiechnął się do nas , podchodząc powoli . - W sumie , tego powinienem się spodziewać ... Po moich synach .
- Synach ? - zapytałem . - Jak to ... ?
- Widzisz ... Wiem o Tobie wszystko . To samo wiem o Danominaru . A podczas ingerencji Waszych reiatsu między Wami , spowodowało u mnie przywrócenie wspomnień ... Wspomnień , za życia , oczywiście . - wytłumaczył shinigami .
- Kim jesteś ? - zapytał Danominaru
- Jizoku Bokusai - za czasów Gotei 13 byłem czwartym oficerem szóstego oddziału .
- Jizoku ?
- Tak . To tytuł nadany mi przez rodzinę Kuchiki . A oznacza to : zrównoważony . Używam tego tytułu jako nazwiska . - wytłumaczył Bokusai ,
- Rozumiem . Wiesz może jak zginąłem ? - zapytałem .
- Zginęliśmy wszyscy razem w wypadku samochodowym . - odpowiedział ze smutkiem w głosie .
- Skąd wiesz ? - zapytał Danominaru
- To dzięki Wam się dowiedziałem . Gdy proces przypomnienia rozpoczał się , przypomniało mi to całe życie ziemskie .
- Więc Ty się dowiedziałeś . Ale dlaczego my nie mogliśmy się więcej dowiedzieć ? - zapytałem .
- To chyba sprawka reiatsu . Podczas przypominania , ten proces zużywał reiatsu . Mam go dostatecznie dużo i dlatego wiem wszystko . Wy macje jedynie jego śladowe ilości . - wytłumaczył .
- Rozumiem . Jak mogę zwiększyć ilość mojego reiatsu ? - zapytałem .
Ojciec Nic nie odpowiedział .
- Powiedz nam ... - rzekł brat .
- Nie powiem Wam . Z takim poziomem reiatsu , jesteście jeszcze bezpieczni . Jeśli on się zwiększy , będziecie łatwiejszymi ofiarami Hollowów . - odpowiedział .
- Damy sobie radę z nimi , gdyż nauczysz nas walki mieczem . - odparłem .
- Nie nauczę Was . Konsekwencje tego będą poważne - dodał Bokusai .
- Musisz nas- - powiedział Danominaru , lecz ja położyłem rękę na klatce piersiowej brata przerywając mu .
- Rozumiem . - powiedziałem . - W takim razie ... Co dalej ? - dodałem .
- Kazałem Wam tu przyjść , bo mam Wam coś bardzo ważnego do powiedzenia . Będziecie od dziś pod moją opieką . Dla Waszego dobra i dobra całego Soul Society . I to też jest powód , żebyście nie zwiększali swojego pozomu reiatsu .
- Więc stanowimy zagrożenie ? W jaki sposób - zapytałem .
Po chwili rozległy się krzyki . Wszyscy odwróciliśmy się w stronę tych krzyków . Byli tak samo ubrani jak ojciec .
– Muszę uciekać , oni szukają mnie . Przyjdę do Was jutro w południe . Do zobaczenia . – po chwili ojciec zniknął nam z oczu .
Przybyli shinigami do nas .
– Kim jesteście ? Co tu robicie ? Kto z Wami był ? – zapytał jeden z pięcioosobowej grupy .
– Jesteśmy tylko zwykłymi duszami , rozmawialiśmy sobie na brzegu rzeki a z nami był tylko temat rozmowy – uśmiechnąłem się sztucznie do wojowników
– To nie są żarty ! Kto był z Wami ?! – zapytał ponownie shinigami .
– Czy to tak trudno zrozumieć , że nikogo z nami nie było ? Czy to jest naprawdę tak trudne do ogarnięcia ? – rzekłem z lekką złością w głosie .
Shinigami nic nie odpowiedział . Wykonał jakiś gest ręką do kompanów a oni ruszyli dalej .
– Wracajcie do domu , jest dość późno a może być też również i niebezpiecznie . – powiedział , po czym ruszył za kompanami .
My natomiast udaliśmy się do domu . Była dość długa droga do domu . Brat zasypiał na stojąco . W sumie go rozumiałem . Było dość późno a ja go wyciągnąłem na tak długą podróż .
– Wskakuj mi na plecy , poniosę Cię a Ty trochę odpoczniesz .. – zaproponowałem .
– ale Ty nie dasz rady , jestem o wiele cięższy od Ciebie .. – odparł Danomianru .
– W takim razie obudzę Cię i powiem , że nie dam rady . – rzekłem .
– No … Dobrze . Danominaru wszedł mi na plecy i trzymał się barków .
Szybko zasnął . Wiedziałem , że tak będzie . Szedłem tak nie odzywając się do niego . Myślałem o Bokusai’u . O tym , co powiedział , o tej przeprowadzce . Bardzo się ucieszyłem a zarazem zmartwiłem , gdyż odnalazłem ojca i dowiedziałem się , że mogę być zagrożeniem dla Soul Society . Doszedłem z  bratem na miejsce . Stałem przed progiem domu . Postanowiłem obudzić brata .
– Jesteśmy na miejscu . – rzekłem do niego .
Danominaru zszedł mi z pleców a ja poczułem ulgę w nogach . Może nie ulgę , ale lekkość . Otworzyłem Dom i weszliśmy do środka . Danominaru od razu poszedł się położyć , ja natomiast postanowiłem się odświeżyć i dopiero się położyć . Nie byłem głodny . Zasnąłem . Przyśniła mi się zakapturzona postać a przy nim „dziurę w powietrzu” . Gdy odwrócił twarz w moją stronę , zobaczyłem kawałek twarzy Danominaru . Obudziłem się , zrywając głowę z poduszki . Wstałem z łóżka i postanowiłem sprawdzić , co z Danominaru . Poszedłem do jego pokoju . Uchyliłem drzwi i zobaczyłem go śpiącego . Odetchnąłem . Poszedłem do kuchni i zjadłem kilka owoców , by zaspokoić głód . Po chwili wstał  Danominaru i również przybył do kuchni .
– Hmm … Wczoraj ja tak wcześnie wstałem a dziś to jesteś Ty … – rzekł Danominaru .
– Tak … Coś mnie obudziło . – odparłem . – Powinniśmy spakować jedzenie .
– Masz rację – Danominaru zabrał się za pakowanie jedzenia .
Podczas pakowania podjadał . W sumie to było zrozumiałe , gdyż nie jadł śniadania . Spakowaliśmy jedzenie . W tym czasie ktoś zapukało drzwi .
– To pewnie on – powiedział Danominaru i pobiegł do drzwi .
Po chwili wrócił do kuchni z Bokusai’em .
– Witaj , Kammitora – rzekł tato .
– Witaj … – przywitałem się
– Widzę , że spakowaliście jedzenie . No cóż … Jeśli to wszystko , to możemy ruszać . – powiedział , zabierając jedzienie .
Ja i Danominaru zabraliśmy resztę jedzenia . Zamknąłem Dom i poszliśmy za ojcem . Po chwili zapytałem :
– Tato , dlaczego nie służysz już Gotei 13 ?
Nic nie odpowiedział . Stał się nagle bardzo poważny .
– Rozumiem . Nie muszę-
– I tak się tego dowiecie … Powiem Wam – przerwał mi Bokusai . – Zostałem skazany na banicję za rzekome wprowadzenia rewolucji  w Gotei 13 . Uważają , że to byłem ja .
– A to nie byłeś Ty ? – zapytał Danominaru .
– Nie … To był spisek przeciwko mnie  . Wrobiło mnie kilku urzędników z Central 46 . Odkryłem , że chcą dostać się do Króla Soul Society , zabić go i przejąć jego rządy . Stali dużo wyżej ode mnie , byłem wtedy czwartym oficerem . Poza tym , co miało się moje jedno słowo przeciwko trzem z Central 46 . Nie miałem szans . Całe szczęście , że zostałem skazany na banicję a nie na śmierć . Zapewne za kilka lat oni zaatakują Króla . Mam jeszcze czas , by to udowodnić . – spojrzał się na nas uśmiechając się .
– Rozumiem … - powiedziałem do ojca .
– Dziękuję , synu .
Dalej szliśmy w ciszy . Trwało to przez 10 minut .
– Jesteśmy na miejscu . Tutaj mieszkam – powiedział Bokusai .
Był to mały domek w centrum Rukongai . Zapewne dlatego , żeby shinigami nie mogli nas znaleźć . Był to nawet dobry pomysł , nikt nie pomyśli , żeby szukać w centrum , gdzie każdy jest widoczny . Raczej każdy będzie szukał w kryjówkach , gdzieś daleko od Seireitei . 
– Proszę Was o dyskrecję . Nikomu nie mówcie gdzie mieszkacie , żadnemu shinigami . dobrze ?
– Dobrze – odrzekł Danominaru i wszedł do środka .
Również wszedłem do środka . Położyłem jedzenie na stole . Usiadłem na krześle i zacząłem myśleć o tym , o czym mi opowiedział ojciec . Bardzo chciałem mu pomóc , jednak nie miałem planu jak to mam zrobić . Jedyne co przychodziło mi do głowy to stać się shinigami , jednak ojciec nie pozwolił nam na rozwój duchowy , co zapewne wymagano w Gotei 13 . W głowie było kilka zarysów jak to mam zrobić , jednak musiałbym obmyślić idealny plan . Miałem nadzieję , że uda mi się oczyścić tatę z tych oszczerstw . I to jak najszybciej …
Gdy wszystko wypakowaliśmy , postanowiłem dowiedzieć się czegoś więcej na temat tej sprawy .
- Tato , opowiedziałbyś dokładnie , co się stało tamtego dnia ? Tego , na temat próby zamachu Króla ? - zapytałem
- Ale na co Ci ta wiedza ? To nie ma sensu ... - rzekł ojciec , zbywając mnie .
- Co się stanie , jeśli mi to opowiesz , co ? Przecież nikomu tego nie zdradzę i nie wykorzystam przeciw Tobie .
- Taa ... Wiem co planujesz . - powiedział , spoglądając na mnie spokojnym i stanowczym spojrzeniem - Wybij to sobie z głowy . Nie pozwolę , byś rozwiązywał tę zagadkę . Nie chcę , byś udowadniał to , że jestem niewinny . - dodał .
- Dlaczego ?
- Bo nie .
- To nie jest odpowiedź .
- Nie potrafię Ci odpowiedzieć inaczej .
- Nie potrafisz , bo nie masz powodu , by o tym nie opowiadać . Tak naprawdę chcesz , by Twoje imię było oczyszczone i chcesz wrócić do przyjaciół , których tam poznałeś , prawda ?
- Em ... W sumie masz rację . Opowiem Ci o tym , ale nie teraz  . Mam coś do załatwienia . Opowiem o tym wieczorem . - powiedział .
- A dokąd idziesz ?
- Muszę iść do świata żywych , Potrzebuję kilku rzeczy , które właśnie tam dostanę . Wrócę wieczorem . Nie oddalajcie się zbytnio od domu . - powiedział , po czym wyszedł z domu .
Po chwili Danominaru  przyszedł do kuchni .
- Gdzie tata poszedł ? - zapytał .
- Musiał udać się do świata żywych , wróci wieczorem . - odpowiedziałem .
Wtedy Danominaru zrobił minę , która mówiła sama za siebie , że coś knuje . Spojrzałem na niego stanowczo i zapytałem :
- O co Ci chodzi ?
- Nie domyślasz się ? Jest wcześnie , jesteśmy sami w domu , nikt nas nie pilnuje , tata wróci wieczorem ... - rzekł
- Masz na myśli ... Zwiększenie reiatsu ? - zapytałem
- Dokładnie . Musimy to zrobić , jeśli mamy się sami bronić .
Ojciec nam tego zakazał . Argumentacja Danominaru nie przekonywała mnie , lecz oczyszczenie imienia ojca , owszem .
- No dobrze , zgadzam się . Jednak nie wiemy jak to zrobić . - powiedziałem .
- Jesteśmy w jego domu , na pewno znajdziemy jakieś książki na ten temat . - odpowiedział brat po czym rozpoczął poszukiwania .
Ja również szukałem książek . Przeszukałem półki , szafki i komody . Znalazłem tylko książkę , która była o pustych . Postanowiłem to zachować , gdyż ta wiedza mogłaby nam się przydać . Po chwili usłyszałem radosny krzyk Danominaru .
- Znalazłem !
Pobiegłem za nim , zabierając ze sobą książkę . Przybyłem do pokoju , gdzie znajdowało się tylko łóżko , stolik nocny i sofa . Stał tam Danominaru , który trzymał trzy książki .
- To są tomy na temat reiatsu . Tutaj powinny być instrukcje , jak opanować reiatsu . Widzę , że Ty też coś znalazłeś ... - rzekł patrząc na książkę , którą trzymałem w ręku .
- Tak , ta jest na temat pustych . Może dzięki niej będziemy wiedzieli , jak z nimi walczyć ...
- Masz rację . Zabierajmy się za czytanie - powiedział Danominaru .
Poszliśmy do naszego pokoju , który Ojciec oddał nam i przygotował dla nas . Rozłożyliśmy książki na łóżku .
- Którą czytamy pierwszą ? - zapytał Danominaru .
- Myślę , że powinniśmy zacząć od książki na temat reiatsu , od pierwszego tomu
- No dobra . - Danominaru chwycił książkę i otworzył ją na samym początku .
Na początku był spis treści , a w nim : kilka słów od autora , co to jest reiatsu , w jakim celu użyć reiatsu , jak obudzić w sobie reiatsu i jak zwiększyć poziom reiatsu . Danominaru od razu otworzył na stronie , gdzie znajduje się dział "Jak zwiększyć poziom reiatsu" . Położyłem rękę na książce mówiąc :
- Może lepiej dowiemy się , czym jest dokładnie reiatsu i do czego one służy , zanim dowiemy się jak je zwiększyć ?
- Nie potrzebna nam jest ta wiedza , reiatsu służy do niszczenia pustych i to tylko powinieneś wiedzieć - powiedział .
- Skoro taki mądry jesteś , co to jest reiatsu ? - zapytałem
- Reiatsu to ... No ... Em ...
- W takim razie po co chcesz zwiększać coś , o czym nawet pojęcia nie masz ? - Zapytałem .
Danominaru nic nie odpowiedział . Od razu otworzył książkę na początku i zaczęliśmy czytać .

Spoiler:

Reiatsu - Energia , z której zbudowana jest każda dusza . Każda dusza posiada receptor , z której może być uwalniana energia , jednak większość nie pobudziła go i jest aktywowany na krótki okres , by zregenerować strukturę duchową . Jednak , gdy dusza posiada aktywny receptor , wtedy reiatsu wydobywające się z niego nie może zostać przerwane i dzięki temu może manipulować energią . Jednak przez to dusza może odczuwać głód . Jest to spowodowane tym , że receptor , poprzez wydzielanie reiatsu , pobudza inne organy wewnętrzne i przez to wykonujemy wszystkie czynności fizjologiczne , jak ludzie w świecie żywych . Reiatsu u każdego jest inne i niepowtarzalne . Mogą być podobne , lecz nigdy nie są takie same . Jest to spowodowane odmiennością  każdej duszy . Dzięki temu , inny użytkownik reiatsu może poznać jaka ta osoba jest , poprzez odczuwanie cech danego reiatsu . Każda istota posiadająca energię duchową wytwarza ją w zróżnicowany sposób. Często potrafią kontrolować cechy swojego Reiatsu, takie jak jawność, siła, jego zabarwienie emocjonalne lub "charakter" odnoszący się do stanu ciała właściciela , o czym była mowa . Cechą niemalże niezmienną u każdej istoty jest kolor wytwarzanego Reiatsu, który można zauważyć, gdy jest ono pobudzone podczas walki lub silnych emocji . Kolory Reiatsu u Shinigami ujawniają się najczęściej podczas aktywacji Zanpakutō, są zazwyczaj swego rodzaju odzwierciedleniem charakteru duszy. Reiatsu w przypadku Shinigami pojawia się w formie aury wokół ciała lub wokół miecza ...

Ten rozdział był dość krótki . Następny był o jego zastosowaniu .

Spoiler:

... Reiatsu można zastosować w różny sposób . Dzięki niemu można odnaleźć osobę , która tak samo posiada reiatsu (wykrywanie reiatsu) , ukryć pokłady reiatsu w celu trudniejszego odnalezienia (ukrywanie reiatsu) oraz w walce , wzmacniając nim dane części ciała czy broń (wzmocnienie) i przy rzucaniu czarów (znane też jako kidou , oprócz tego , wszystko jest opisane w następnym tomie) Również będzie można wyzwolić sporą ilość energii , by przytłoczyć przeciwników (presja reiatsu) . Aby używać danych umiejętności , potrzeba treningu , by reiatsu dojrzało do tego stopnia , by można było nim manipulować , lecz to wszystko opisane jest w następnym dziale ...

Ten rozdział był dłuższy , lecz przeczytany tekst był zaznaczony . Zapewne ojciec zrobił to , gdyż reszta nie jest za bardzo potrzebna do czytania . Był to dla nas w pewnym stopniu plus , gdyż mogliśmy przejść do następnego rozdziału i mieliśmy przez to dużo więcej czasu na trening . Przekartkowaliśmy książkę do ostatniego rozdziału .

Spoiler:

Jak zwiększyć poziom reiatsu ?
Niektórzy uczą się tego przez kilka lat , by ich reiatsu było dużo większe . Jednak , zwiększając reiatsu , jesteśmy bardziej narażeni na ataki pustych . Kluczem do zwiększenia reiatsu jest wizualizacja . Należy usiąść w pozycji lotosu , zamknąć oczy i wyobrazić sobie , że coś się zwiększa i zmniejsza . Taki rodzaj treningu pozwoli pobudzić receptor i zacznie on wydzielać więcej reiatsu . Podczas medytacji , nasza czujność wobec osób bez reiatsu zmniejsza się , lecz , jeśli to będzie osoba mająca reiatsu , możemy poczuć , że zbliża się do nas . Takie ćwiczenia należy wykonywać przez maksymalnie 7 godzin dziennie przez 5 dni . Taka medytacja może nas bardzo męczyć , więc nie należy zbyt długo medytować . Najlepiej tyle , ile jesteśmy w stanie wytrzymać . Przykładową wizualizacją może być zwiększenie dziury w niebie i jej zmniejszanie . Jednak zaleca się swoją wizualizację , gdyż prędzej osiągniemy efekt . Szóstego dnia , należy ćwiczyć przemieszczanie reiatsu po całym ciele , w celu przyzwyczajenia ciała do większego nakładu reiatsu . W tym celu należy usiąść w pozycji lotosu i wyobrazić sobie , że energia krąży wokół całego ciała . Od koniuszka palca po czubek głowy . Należy to wykonywać przez max. 7 godzin , jednak zaleca się nie forsować . Siódmego dnia odpoczywamy od treningu . Po miesiącu takich ćwiczeń Nasze reiatsu dojrzeje na tyle , by móc manipulować reiatsu , jak to było opisane w poprzednim dziale . Po dwóch miesiącach , powinno być wystarczająco reiatsu , by móc zacząć naukę presji reiatsu. Lecz przed tym , należy umieć podnosić ciśnienie reiatsu na tyle , by móc zobaczyć jego kolor .

Ten fragment był podkreślony jak w poprzednim rozdziale . Tak więc rozpoczęliśmy trening . Lecz przed tym zamknęliśmy dom od środka . Usiedliśmy "po turecku" i zaczęliśmy medytację . Zamknąłem oczy . Wyobraziłem sobie kryształ a w nim światło . To światło świeciło coraz mocniej a potem coraz słabiej . Tak to sobie wyobrażałem . Starałem się to robić do maksimum możliwości , czyli rozświetlić nim cały umysł a potem sprawić , by było bardzo ciemno .  Otworzyłem jedno oko i spojrzałem na Danominaru . Siedział w bezruchu medytując . Wróciłem do ćwiczeń . Powtarzałem ten cykl przez wiele razy . W końcu poczułem , jak moje reiatsu rośnie powoli . Mogłem poczuć , że je posiadam oraz czułem jakie ono jest . Sprawiało , że czułem dobroć i sprawiedliwość . Po chwili poczułem , jak ktoś na mnie patrzy . Otworzyłem gwałtownie oczy i spojrzałem w stronę źródła spojrzenia . To był Danominaru . Przestraszył się tego co zrobiłem .
- Co Ty robisz ? Medytuj . - powiedział do mnie .
- Poczułem jak na mnie patrzysz , myślałem , że tato wrócił . - powiedziałem mu . - Poczułem pragnienie zdobycia siły ... coś takiego ... To chyba Ty . - dodałem .
- ja również . Poczułem  ... sprawiedliwość ... Chyba taki właśnie jesteś . To było Twoje reiatsu . Gdy chciałem odszukać źródło , okazało się , że siedzi obok mnie . Chyba załapaliśmy ! - powiedział radośnie Danominaru .
- Chyba tak . Wracajmy do medytacji - rzekłem do niego , uśmiechając się .
Tak więc wróciliśmy do medytacji . Powtarzałem cały czas cykl . Po kilku godzinach , poczułem inne reiatsu , już nie te , należące do Danominaru , lecz zupełnie inne . Nie mogłem rozszyfrować co czuję przez emanowanie tego reiatsu . Otworzyłem oczy i spojrzałem na Danominaru
- Tata ! - krzyknęliśmy jednocześnie .
- Poodkładaj książki na miejsce a ja pójdę otworzyć drzwi i odłożę po drodze książkę o pustych . - powiedziałem do Danominaru .
Kiwnął głową na znak zrozumienia . Zrobiliśmy jak postanowiłem . Otworzyłem drzwi . Stał w nich ojciec . Było już dość późno .
- Dlaczego zamknęliście się ? - zapytał wchodząc do środka .
- Zrobiło się późno , mogą kręcić się jacyś złodzieje . Woleliśmy się zamknąć . - odpowiedziałem .
- Tak ? heh , cieszę się , że tak o tym pomyśleliście . - powiedział wchodząc dalej do domu .
Najwyraźniej ojciec nie domyślił się niczego na temat treningu . Poszedłem za nim . Siedział już w kuchni i spożywał posiłek
- Opowiesz nam więcej ? - zapytałem .
Danominaru wszedł za mną do kuchni .
- No ... No dobrze . Usiądźcie sobie . - rzekł .
Zrobiliśmy co kazał , zamieniając się w słuch .
- Więc tak . Było ich trzech , Hideki Eiko , Ukyo Fumi i Yunosuke Hayata . Troje z 46 urzędników z centrali . Planowali zabić Króla . Podczas powrotu z pewnej misji dowiedziałem się o tym . Chciałem im to pokrzyżować . Walczyłem z nimi . Oczywiście przegrałem . związali mnie i znalazłem się w Central 46 . Tak rozpoczął się proces . Powiedziałem co chcieli zrobić . Jednak troje zaprzeczyli i wskazali , że to ja chciałem to zrobić . Były trzy słowa przeciwko jednemu . Nie było lecz żadnych dowodów , dlatego zostałem skazany na banicję . Cały czas pracują w Centrali i planują zamach na króla , jednak tym razem idealny . Nikt nie będzie mógł się o tym dowiedzieć . Mógłbym im pokrzyżować plany , lecz samemu nie uda mi się , poza tym mój powrót wróżyłby złamanie wyroku i następnym wyrokiem byłaby śmierć . Jednak wystarczyłby jeden dowód o planowaniu zamachu przez nich na króla . Gdybym go miał , dalej byłbym członkiem Gotei 13 . To cała historia . A raczej uzupełnienie do tego , co mówiłem podczas Waszej przeprowadzki .
Nic nie powiedzieliśmy . Chciałem powiedzieć , ze go rozumiem i że dobrze zrobił , lecz było widać , że ciężko mu było , gdy o tym nam opowiadał . Po chwili znów powiedział :
- No dobrze , połóżcie się już , ja również się kładę , jestem naprawdę zmęczony . powiedział zbywając nas .
Tak też zrobiliśmy . Położyliśmy się w swoich łóżkach . Byliśmy zmęczeni medytacją , więc nie powinno być problemu z zaśnięciem . Jednak martwiłem się o ojca . Chciałem mu pomóc , lecz nie mogłem . Potrzebowałem czasu , bym stał się silniejszy ...
Zasnąłem dość szybko . To zapewne spowodował trening  który był bardzo męczący , pomimo tego , że na taki nie wyglądał . Znów miałem sen . W nim była ta sama dziewczyna . Staliśmy w lesie , w nim była mgła , niezbyt gęsta . Była ubrana w zwykłe ubranie . Zaczęła mówić :
– Kammitora … Kammitora … – po czym dziewczyna wyciągnęła do mnie rękę .
Starałem się odwzajemnić gest , chwytając jej dłoń . Było naprawdę ciężko , coś blokowało moją rękę . Jakby jakaś energią . Po chwili wyzwoliłem swoje reiatsu . Było na tyle silne , bym mógł wyciągnąć do niej rękę . Gdy już ją złapałem , poczułem jej reiatsu . Było delikatne i wyjątkowe . Potem przeplotła swoje palce z moimi . Nasze energie współgrały ze sobą a przy tym towarzyszył dźwięk :

(chodzi o dźwięk rasen shurikena)

Następnie dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła znikać . Ja obudziłem się , zrywając głowę z poduszki . Poczułem jak moje reiatsu płynie po całym moim ciele . Czułem w sobie też reiatsu tej pięknej dziewczyny . Zastanawiałem się co to było . Może to była jakaś halucynacja ? A może jakieś połączenie utworzone w jakiś przypadkowy sposób ? Nie miałem pojęcia . Po chwili przyszedł Danominaru .
– Co się stało ? Poczułem jak Twoje reiatsu rośnie . Było ogromne … – zapytał .
– Nie wiem , coś mi się śniło . Chyba ten sen spowodował , że tak wzrosło . – odpowiedziałem .
– Nieważne , czas na trening . Tato wyszedł z domu . Wstawaj .
Tak więc wstałem , ubrałem się i zjadłem śniadanie . A mianowicie bułkę z dżemem brzoskwiniowym . Z moich powracających wspomnień wywnioskowałem , że to było moje ulubione danie . Tak więc zabraliśmy się za trening . Wykonywaliśmy takie czynności przez 2 miesiące , według grafiku . Nasze reiatsu było już wielokrotnie większe a my czuliśmy się o wiele silniejsi . Pewnego wieczoru nie mogłem zasnąć . Złapałem za książkę o hollowach i zacząłem ją czytać . Gdy ją otworzyłem , wypadła karteczka . Podniosłem ją . Na niej było napisane :

Spoiler:


Kunrinsha yo! Chiniku no kamen! Banshou! Habataki! Hito no na wo kansu mono yo! Shounetsu to souran! Umihedate sakamaki minami e to ho wo susume yo! Hadou no sanjuuichi - Shukkahou! – dla wrogów .

Po przeczytaniu pomyślałem , że mógłbym to przetrenować . Tak więc w nocy ubrałem się i wyszedłem z domu , z tą karteczką . Poszedłem gdzieś daleko od domu . Doszedłem do jakiejś polany . Był tam wkopany wielki głaz . Uznałem , że nie ma lepszego miejsca treningowego niż to . Rozpocząłem trening . Na początek uczyłem się zaklęcia . Bardzo szybko weszło mi do głowy . Następnie przypominałem sobie lekcje kontroli reiatsu . Starałem się zgromadzić reiatsu w mojej dłoni , po czym wypuszczać je formując kulę , jednocześnie recytując inkantację . Nie szło mi to na początku . Powstała mała , czerwona kulka . Postanowiłem ją wypuścić , lecz zanim to zrobiłem , wybuchła mi przy dłoni . Lekko poparzyła mi rękę . Na szczęście była tak mała , że nie spowodowała większych obrażeń . W końcu próbowałem i próbowałem , aż w końcu utworzyłem kulę wielkości piłki do ręcznej i wystrzelić ją w skałę . Wybuch spowodował częściowe zniszczenie głazu . Byłem już na tyle zmęczony , że nie miałem siły dalej trenować . Byłem zadowolony z moich postępów w treningu . Oparłem się plecami o skałę i usiadłem na ziemi . Zamknąłem oczy na chwilę . Gdy je otworzyłem zobaczyłem kogoś . Wyglądał tak :
http://images47.fotosik.pl/219/ae13232dde6fe6acmed.png

Spojrzał w moją stronę . Nikogo takiego nigdy nie widziałem . Przetarłem oczy i znów spojrzałem w tamtą stronę , lecz nikogo tam nie było .
– Mam zwidy … ? – pomyślałem .
Zaraz złapało mnie mocne zmęczenie i zasnąłem . Obudził mnie ćwierkot ptaków . było jeszcze trochę ciemno , słońce jeszcze nie wstało . Podniosłem się i pobiegłem do domu . Zastanawiałem się co powie ojciec i Danominaru . Byłem już przed domem . Otworzyłem drzwi . Poczułem mroczne reiatsu . Było bardzo potężne , przytłaczało mnie . To reiatsu dochodziło z pokoju ojca . Pobiegłem tam . Spotkałem trzy postacie : jakiś starzec , który miał kawałek maski na twarzy , ojca , który leżał ranny i ktoś zakapturzony .
– Tato ! – podbiegłem do niego i sprawdziłem co z nim .
Był bardzo ranny , wszędzie było pełno jego krwi . Nie wiedziałem co mam robić .
– Jest i drugi z jego synów . Kammitora , czyż nie ? – zapytał starzec .
– Kim jesteś ?! – zapytałem .
– Ja ? Ja jestem Twoim koszmarem . Jesteś zbyt słaby , bym mógł Cię wykorzystać do mojego planu
– Jakiego planu ? Co zrobiłeś z Danominaru ? – zapytałem ze zdenerwowaniem .
– Nie wyczuwasz go ? Hmmm … Może to przez to , że ja przytłaczam wszelkie reiatsu . – po chwili jego reiatsu przestało mnie przytłaczać i byłem w stanie poczuć reiatsu Danominaru .
Jego źródło pochodziło od tej zakapturzonej postaci .
– Danominaru ? – zapytałem .
Zakapturzona postać podniosła głowę i spojrzała na mnie . Widziałem skrawek twarzy mojego brata . Starzec wykonał kilka gestów rękoma  po czym otworzyło się przejście :
http://images2.wikia.nocookie.net/__cb20090822221513/bleach/pl/images/thumb/c/ca/Garganta.jpg/180px-Garganta.jpg
(proszę pominąć arrancarów w środku ; >)

– Spotkamy się na miejscu . – powiedział stary a Danominaru przeszedł przez przejście .
Pod nogami była katana ojca . Złapałem ją i ruszyłem na starca . Starałem się ciąć . podczas wykonania cięcia krzyczałem . On natomiast złapał za ostrze . Bardzo mnie to zaskoczyło , że nie odniósł żadnych ran , że jego ręka nie była w krwi . Wtedy kopnął mnie w brzuch a ja poleciałem na ścianę . Spojrzał się na swoją rękę , otwierał ją i zamykał . Potem spojrzał na mnie i rzekł :
– Podczas ataku użyłeś reiatsu instynktownie . Poczułem je na dłoni . Bardzo dobrze . Powinienem Cię zabić , lecz … Dam Ci szansę . Chcę się z Tobą zmierzyć w przyszłości . Jeśli mnie pokonasz , oddam Ci brata . – rzekł
Bardzo mnie to zdenerwowało .
- Kunrinsha yo! Chiniku no kamen! Banshou! Habataki! Hito no na wo kansu mono yo! Shounetsu to souran! Umihedate sakamaki minami e to ho wo susume yo! Hadou no sanjuuichi - Shukkahou! – wystawiłem prawą dłoń przed siebie , wytwarzając kulę reiatsu i wystrzeliwując ją w stronę starca , w którego trafiła .
Spowodowało to wielki wybuch , niszcząc część domu . Jednak oponentowi nic się nie stało .
– Jestem pod wrażeniem Twoich umiejętności . Trenuj , stań się silny i przyjdź po mnie . Przyjdź po któla Hueco Mundo ! -  po czym sam przeszedł przez przejście , które się zamknęło .
Byłem bardzo przytroczony . Zauważyłem kilka czarnych postaci , które weszły do domu . Zapewne to byli shinigami . Zemdlałem . Obudziłem się w łóżku . Odczułem szpitalną atmosferę . Po chwili podeszła do mnie kobieta , ubrana identycznie jak mój ojciec .
– Witaj . Jesteś w 4. oddziale w szpitalu . Pamiętasz co się stało ? – zapytała .
– T-tylko częściowo . – odpowiedziałem – Co z moim ojcem ? Leżał tam ranny … – zapytałem .
– Znaleźliśmy tam tylko Ciebie . – odpowiedziała .
Byłem bardzo tym faktem zaskoczony . Czy … Straciłem wszystkich ? Zostałem sam ? Nie wiedziałem co mam zrobić . Byłem bardzo podłamany .
– Co powinienem zrobić … ? – zapytałem shinigami .
– Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty … Ale myślę , że … Powinieneś zostać shinigami .
– Shinigami ?
– Tak . Twoja energia duchowa jest na odpowiednim poziomie . Tylko w ten sposób przetrwasz . przetrwasz teraz odpoczywaj … – powiedziała i wyszła z Sali .
Gdy wyszła , wstałem i ubrałem się . Wyszedłem za nią , wychodząc z Gotei 13 . Nie mogłem tam dłużej usiedzieć . Poszedłem przed siebie , w głąb Rukongai . Znalazłem się przed zniszczonym domem . Byłem zrozpaczony . Straciłem wszystkich . Brata … Ojca … Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić . W końcu postanowiłem :
– Wybacz , tato . Muszę go uratować . Stanę się … Shinigami … – powiedziałem do siebie , spoglądając w niebo , które robiło się ciemne .
Wszedłem do domu . Znalazłem w domu naftę . Rozlałem ją po całym domu , po czym podpaliłem ją . Cały Dom się palił . Wyszedłem z niego . Przed podpaleniem zabrałem sporo jedzenia ze sobą , które spakowałem do plecaka .
– Musiałem to zrobić . Ten Dom … A raczej wspomnienia z nim związane zatrzymywałyby mnie w dokonaniu mojego celu . – po czym odszedłem z miejsca pożaru i ruszyłem dalej przed siebie .
Nie wiedziałem co mam dalej zrobić. Moje racjonalne myślenie zaczęło znikać. Szedłem przed siebie, bez celu. Zaczęły mi lecieć łzy. Coraz gorzej widziałem. Światło bijące od palącego się domu ojca było coraz słabsze. Po chwili zaczął padać deszcz a łzy utożsamiły się z nim. Idąc znalazłem starą ruinę. Udałem się tam, by skryć się przed deszczem. Na moje szczęście dach nie był aż tak dziurawy. Był tam również kominek i trochę suchego drewna. W plecaku miałem jeszcze trochę nafty. Wykorzystałem ją do rozpalenia ognia. Udało mi się. od razu postanowiłem położyć się spać. Zasnąłem bardzo szybko. Przyśnił mi się ten tajemniczy mężczyzna, którego spotkałem na ułamek sekundy po treningu. Byłem w tym miejscu:
http://soulcalibur.neoseeker.com/w/i/soulcalibur/6/69/Lost_Cathedral.jpg
Była to jakaś świątynia. Po chwili zwiedzania, zapytałem:
- Kim jesteś?
- Jestem #$@#$!@$$%%@...
- Nie dosłyszałem.
- Bo w głebi Twojego serca nie chcesz go znać...
- W sumie... Masz rację. - odpowiedziałem.
- Chciałem się z Tobą spotkać, by powiedzieć Ci, że zatracasz się w tej chwili. To niezbyt dobrze. Zrób coś z tym. Musisz pomóc swojemu bratu i ojcu. Musisz przestać rozpaczać, to nsjgorsze wyjście jakie możesz wybrać. Wtedy tutaj jest mrocznie, złowrogo. Taki krajobraz przyprawia mnie o dreszcze.
- Skąd wiesz o nich? Co ma moje samopoczucie do tego miejsca?
- Kiedyś sam się o tym dowiesz. A teraz... Zrób coś ze swoim życiem. Poza tym... Jest już ranek. - powiedział po czym obudziłem się.
Rzeczywiście było już rano. Pogoda była ładna, nie padał już deszcz. Poczułem się głodny, więc zjadłem to, co było w plecaku i ruszyłem dalej. Idąc doszedłem do jakiegoś targowiska. Nigdy wcześniej tutaj nie byłem. Było tutaj pełno ludzi jak i hałasu. Przechodząc obok pewnego stoiska, przez przypadek dotknąłem kogoś ręki. Poczułem jak moje reiatsu jest zaburzone oraz tego kogoś. W tym samym czasie zobaczyłem sen, w którym przyśniła mi się ta dziewczyna. Spojrzałem w stronę tej osoby. To była ta kobieta, która nawiedzała mnie w snach. Byłem zaskoczony. Po chwili dziewczyna odezwała się do mnie:
- Kammitora... Nareszcie Cię spotkałam.
- Kim jesteś? W jaki sposób nawiedzałaś mnie w snach?
- Sama nie wiem jak to się stało. A ja jestem-
Nagle rozległy się krzyki. Poczułem również reiatsu. Było podobne do tego, który porwał Danominaru.
- To on! To on na mnie poluje! - powiedziała dziewczyna.
- W takim razie musimy uciekać - złapałem dziewczynę za rękę i pobiegłem w stronę największej ludności, by ten ktoś nie mógł nas znaleźć.
Następnie pobiegliśmy w stronę budynków. Na próżno, znalazł nas bardzo szybko.
- Nie uciekniecie mi! - krzyknął w naszą stronę zbliżając się do nas.
Dziewczyna  podczas biegu, przewróciła skrzynkę z owocami stojącą pod ścianą. Zatrzymało to go na kilka sekund.
- Nie rozśmieszaj mnie! Jesteś moja! - krzyknął znów.
Podczas biegu powiedziałem:
- Posłuchaj, rozdzielimy się. Ja go zatrzymam a Ty pobiegniesz dalej.
- Nie! On Cię zabije.
- On poluje na Ciebie. Ty w tym czasie ukryjesz swoją energię duchową i wezwiesz shinigamich do tego miejsca. To będzie chyba najbardziej rozsądne. Ja postaram się wytrzymać jak najdłużej. Znajdź jakiegoś shinigami. Licze na Ciebie. - powiedziałem, po czym puściłem dziewczynę i zatrzymałem się.
Ona również zatrzymała się.
- Biegnij! Nie ma czasu do stracenia. - krzyknąłem.
Przerażona dziewczyna ruszyła dalej.
- Dalej nie przejdziesz. - powiedziałem do ścigającego nieznajomego przygotowując się do ewentualnego ataku.
- Heh, jaki waleczny. Więc mnie zatrzymaj! - krzyknął zbliżając się do mnie.
Wtedy postanowiłem użyć tego zaklęcia. Ułożyłem rękę odpowiednio wycelowując w niego po czyk krzyknąłem:
- Kunrinsha yo! Chiniku no kamen! Banshou! Habataki! Hito no na wo kansu mono yo! Shounetsu to souran! Umihedate sakamaki minami e to ho wo susume yo! Hadou no sanjuuichi - Shukkahou! - po czym starałem się utworzyć z mojego reiatsu tę samą kulę reiatsu co wcześniej i wystrzelić w stronę przeciwnika.
Kula powstała dużo większa niż podczas treningu. Pewnie to dlatego, że starałem się umieścić w niej jak najwięcej reiatsu. Wystrzeliłem kulę w przeciwnika. Trafiłem go. Wzieciło się dużo kurzu. Gdy opadł, zauważyłem mojego przeciwnika bardzo poparzonego a jego białe ubranie było porwane. Wtedy spojrzał na mnie z furią w oczach i powiedział:
- Przekonałeś mnie. Ta dziewczyna już mnie nie obchodzi. - Wyciągnął miecz z pochwy zbliżając się - Szykuj się na śmierć! - rozpoczął bieg w moją stronę.
Byłem przerażony. Zacząłem uciekać. Nie wiedziałem jak z nim walczyć. To zaklęcie bardzo mnie zmęczyło. Byłem osłabiony. Obraz w moich oczach zaczął mi się zamazywać. To zmęczenie spowodowało, że upadłem. Odwróciłem się na plecy. Mój przeciwnik zbliżał się do mnie, lecz teraz już powoli.
- Przerażony? Nie masz sił? Heh, trzeba było pomyśleć dwa razy a może nawet i dziesięć, zanim mnie zdenerwowałeś . - po chwili był blisko mnie i zaczął ciąć.
Starałem isę tego uniknąć. Nic nie widziałem wyraźnie.  Pomimo uniku, zranił mnie. Dalej cofałem się, czołgając się na plecach. On podchodził i podchodził. W końcu zatrzymałem się na jednym z drzew. Byłem cały roztrzęsiony. Nie mogłem się ruszyć, nie mogłem nic powiedzieć. Oponent zatrzymał się.
- Lubię pastwić się nad moimi ofiarami. Nie martw się, tym razem zrobię to szybko... - złapał katanę w obie ręce i podniósł ją nad głowę - Żegnaj! - puścił ostrze w ruch.
Nagle ostrze zatrzymało się. Wszystko wokół mnie stało w bezruchu. Po chwili zza pleców ukazał się ten sam mężczyzna w zbroi. Spojrzał na mnie i zapytał:
- Muszę wiedzieć. Chcesz umrzeć czy chcesz żyć? I dlaczego. Jeśli chcesz umrzeć, sprawię, że nic nie poczujesz. Jeśli chcesz żyć, pomogę Ci przetrwać. Więc? Decyzja...
- Ja... Ja ... Chcę żyć.
- Dleczego? Dlaczego chcesz żyć? Po co?
- Ponieważ... Muszę ich ocalić. Muszę ocalić ojca i brata. Muszę ochronić też ją. Muszę... Po to właśnie żyję! - odpowiedziałem patrząc na niego stanowczo.
- Rozumiem. W takim razie pomogę Ci. Poszukaj w swoim sercu ostrza... Ostrza, którym ocalisz. Ostrza, którym ochronisz...
Tak więc zamknąłem oczy. Skupiłem swoje reiatsu w sobie. Zauważyłem pewien krystał w sobie. Ten sam, podczas treningu w powiększaniu reiatsu. Świecił coraz jaśniejszym, złotym światłem. Był coraz bliżej mnie. Wtedy wyciągnąłem rękę w jego stronę, chcąc go złapać:
- Widzę go... Jego kształt... Jego blask... Chcę go złapać... Muszę go złapać... Zrobię to dla nich... Zrobię to dla niej... Bo muszę ich ocalić... Bo muszę ją ochronić! - złapałem kryształ.
Nagle otworzyłem oczy. Odruchowo wyciągnąłem rękę w stronę przeciwnika a w mojej dłoni utworzyło się ostrze:
http://images49.fotosik.pl/219/515bfff8caa9b89b.png
Było to nodachi, jego klinga była bardzo długa, o wiele dłuższa niż ostrze przeciwnika. Nagle cały świat znów ruszył. Ostrze miecza wroga zatrzymało się na moim. Już nie czułem tego strachu. Spojrzałem na mojego przeciwnika spokojnym, lecz stanowczym wzrokiem.
- Jak to możliwe? Kiedy? Skąd?! - zapytał przeciwnik.
- Wybacz. Muszę Cię unicestwić... - odepchnąłem jego miecz w bok a ostrze mojego wbiłem mu w serce, jednocześnie podnosząc się z ziemi.
Czułem jak moje reiatsu wzrosło. Jak panowałem nad nim. Jak... Byłem w stanie zrobić wszystko.
... By ją ochronić. - dopowiedziałem.
Przeciwnik zaczął upadać na ziemię. Zsunął się z ostrza mojego miecza. Rzekł.
- Przeklęty... Jak... Jak taki słabeusz dorwał tak wielkiego pustego jak ja...? Tse... Rozniosę Cię... w następnym życiu... Człowieku.
Nic nie odpowiedziałem. Oponent umarł. Po chwili przybyło dwóch shinigamich wraz z dziewczyną. Podbiegli do mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał jeden z nich.
- Myślę, że tak. - odparłem.
- Zobacz... Młody go dorwał. I chyba posiadł zanpakutou. - powiedział drugi
- Zanpakutou? Co to takiego?
- To broń, część Twojej duszy, zrodzona z Twojego serca. To właśnie ono charakteryzuje shinigami. - powiedział shinigami.
- Rozumiem. Czyli jestem shinigami, hmm...?
- Powinniście zapisać się do akademii, oboje. To będzie dla Was najlepszym rozwiązaniem.
- Przemyślimy to. - powiedziała dziewczyna. [/b]- A teraz, jeśli pozwolicie, zabiorę go do siebie i opatrzę jego rany. [/b] - Dziewczyna złapała mnie, była dla mnie podporą.
- No dobrze. Przyjdźcie jutro. Do zobaczenia. - shinigami nagle zniknęli z pola widzenia.
- Chodżmy, Kammitora. - dziewczyna ruszyła ze mną ku zachodowi.
Nie odezwałem się ani słowem. Szliśmy do jej domu. W końcu, podczas drogi zadałem jej pytanie:
- Ten ktoś przerwał nam rozmowę... Ujawnisz mi swoje imię?
- Oczywiście. Jestem Kyana. Hokurai Agatane. Ciebie już znam, Jizoku Kammitora. - powiedziała uśmiechając się. - Jesteśmy na miejscu.
Weszliśmy do środka. Usadziła mnie na krześle i zaczęła mnie opatrywać. Po kilku chwilach skończyła.